Zupełnie naturalny wydaje się fakt, że wszyscy poszukują w
życiu stabilizacji, poczucia komfortu, bezpieczeństwa. Jednak, kiedy podążasz
ścieżką osobistego i duchowego rozwoju, spotykasz pojęcie „strefy komfortu” i
konieczności jej opuszczania. Tylko skąd wiedzieć, kiedy dokładnie się w niej
znajdujesz, jak z niej wychodzić i po co w ogóle to robić? W tym artykule
napiszę Ci o tym w oparciu o moje własne doświadczenia.
Strefa komfortu jest psychologiczną przestrzenią
bezpieczeństwa, którą automatycznie, wręcz instynktownie wokół siebie budujemy.
Po to, żeby było nam wygodnie i dobrze. Jednak poczucie takiego komfortu jest
pozorne i złudne, a w konsekwencji prowadzi do tego, że wcale dobrze nie jest.
Kiedy znajdujesz się w strefie komfortu
W strefie komfortu jesteś na co dzień. Masz swoje nawyki,
przyzwyczajenia, przekonania, listę rzeczy, które lubisz i potrafisz robić,
obszar zainteresowań, styl życia i żywienia, krąg znajomych. Przykładowo:
zawsze wstajesz o tej samej porze, zawsze jeździsz tą samą drogą do pracy,
kupujesz zawsze te same perfumy, zamiast Skype’a używasz telefonu. Kiedy masz
do czynienia ze wszystkim tym, co dla Ciebie znane i oczywiste, znajdujesz się
w strefie komfortu. W pierwszym odczuciu nie chcesz jej opuszczać. Okazuje się
jednak, że nieustanne, czasami nawet kurczowe trzymanie się strefy komfortu nie
jest działam wspierającym.
Po co wychodzić ze strefy komfortu
Chcę zwrócić Twoją uwagę na fakt, że istnieje duża różnica
pomiędzy postawieniem nas w sytuacji, gdy zmuszeni jesteśmy działać poza swoją
strefą komfortu, np. gdy nagle zachorujemy lub gdy ktoś nas atakuje (słownie
lub fizycznie) i jesteśmy zmuszeni reagować, a sytuacją, w której sami
opuszczamy własną strefę komfortu i robimy to zupełnie świadomie. Zapewniam
Cię, że tę drugą opcję warto stosować.
Wielokrotnie przekonałam się, że to, co ważne w życiu,
zaczyna się poza strefą naszego komfortu. Są to zmiany, które prowadzą ku
lepszemu, spełnianie marzeń, osiąganie ambitnych celów. Może to być nawiązanie
nowej relacji, pożegnanie starej relacji, nabywanie nowych umiejętności, zmiana
pracy, wyjazd zagranicę, itp. Z jednej strony są to nasze pragnienia, natomiast
z drugiej – możliwości ich spełnienia towarzyszy niepokój i lęk przed nowym,
dotąd nieznanym.
Jedną z metod wychodzenia ze strefy komfortu jest tzw. skok
na główkę lub inaczej „rzucanie się na głęboką wodę”. To znaczy, że od razu
dokonujesz dużej zmiany, bez ostrzeżenia czy wcześniejszego przygotowania. Np.
z dnia na dzień rzucasz pracę i dopiero zaczynasz szukać nowej, bardziej
twórczej, lepiej płatnej. Dla niektórych taka metoda może być skuteczna,
niemniej jest ona dość ryzykowna, szczególnie dla osób, które przez dłuższy
czas nie opuszczały swojej strefy komfortu. Może bowiem spowodować, że
wpadniesz w pułapkę lęku i spanikujesz. A wtedy najprawdopodobniej wycofasz się
ze zmiany. Odpuścisz. Dlatego osobiście polecam Ci inny sposób, który sama
stosuję.
Poszerzaj swoją strefę komfortu małymi krokami
Chodzi o to, że nie trzeba jej od razu opuszczać. Można
zacząć od jej stopniowego poszerzania na co dzień. Na początku możesz spróbować
robić rzeczy inaczej niż zwykle, np. wstać 15 min wcześniej, wybrać inną drogę
do pracy, nie zajrzeć na Facebook’a przez cały dzień, ubrać się bardziej
kolorowo, uśmiechnąć się do obcej osoby na ulicy. Stawiaj sobie niewielkie,
powoli coraz większe wyzwania. To sprawi, że robienie rzeczy nowych,
niekoniecznie prostych stanie się dla Ciebie czymś bardziej zwyczajnym. I nie
będziesz się tego obawiać.
Najlepiej zacząć od razu
Osobiście dość często wyskakuję ze swojej strefy komfortu.
Kiedy kilkukrotnie powtarzam to samo zdanie, żeby druga osoba mogła w końcu
zrozumieć mój szept – mimo że wolałabym po prostu napisać na komputerze. Kiedy
biorę udział w kursie, w którym najprawdopodobniej będę jedyną kursantką o
podobnych walorach fizycznych. Kiedy do spełnienia swojego marzenia proszę o
pomoc kilka osób – mimo iż z natury jestem „Zosią samosią”. Kiedy mam inne
zdanie niż większość i wydaje mi się wtedy, że jestem kosmitką. Takich
niedużych rzeczy, choć w momencie realizacji wydają się ogromnymi, mogłabym
jeszcze wiele wymienić i każda z nich ma dla mnie cenne znaczenie.
Przekonałam się również, że nie ma co odkładać takich kroków na później. Nie ma
sensu czekać na lepszy moment, bo takiego nigdy nie będzie. Im dłużej coś
odkładasz, tym trudniej się za to zabrać. Tylko tracisz czas. Dlatego zacznij
działać już teraz. Idź do przodu małymi kroczkami. Pokonuj trudności. Poza
strefą komfortu czeka Cię nagroda.
Kiedy ostatni raz opuściłaś swoją strefę komfortu? Jeśli
chcesz, podziel się swoimi doświadczeniami w komentarzu.
Poznaj autorkę:
|
Justyna Kędzia |
Justyna Kędzia. Marketingowiec i poetka w jednej osobie. Inspiruje,
motywuje i pomaga ludziom przełamywać mentalne bariery w codziennym życiu.
Porusza się na wózku i oddycha przy pomocy respiratora. Nie przeszkadza jej to
jednak w spełnianiu swoich marzeń, ponieważ uważa, że bariery są przede
wszystkim w naszych głowach. Prowadzi bloga pompkapompuje.pl, którego przewodnie hasło brzmi: „Chcesz spełniać swoje marzenia? Złap
mnie za rękę!"